Postać długowłosego muzyka z gitarą, w skórze, na tle ściany wzmacniaczy, to jedno z najbardziej oczywistych skojarzeń z muzyką rockową. Obraz ten będzie pełny, jeśli dodamy do niego oświetlenie, dym oraz podmuch z głośników, który sprawia, że szklanki zaczną drżeć… To jednak tylko wyobrażenia, bo grać można równie dobrze w domowym zaciszu, w kapciach, ze sprzętem podpiętym do komputera. Czy to zdrada ideałów, czy wyjście na przeciw potrzebom konsumentów?
Programy do symulacji wzmacniaczy gitarowych
Lampowe wzmacniacze mają niezaprzeczalną renomę, a ich dźwięk jest punktem odniesienia dla tego, co najlepsze w świecie muzyki. Nie są jednak rozwiązaniem dla każdego ze względu m.in.: na cenę, gabaryty, stosunkowo wysoką awaryjność. Ponadto optymalne brzmienie uzyskują często dopiero po pełnym rozkręceniu. Stąd też trudno używać ich na co dzień w warunkach domowych, zwłaszcza w bloku. Komputerowe symulacje gitarowych „piecy” rozwiązują szereg problemów. Są tanie, nie zajmują dodatkowego miejsca, nie zakłócają spokoju sąsiadów. Do tego oferują dziesiątki generowanych cyfrowo ustawień.
W pewnym uproszczeniu muzyczny software jest do siebie podobny. Programiści i inżynierzy wiedzą jak zachowuje się fala dźwiękowa, dlatego też potrafią przekształcić sygnał tak, aby uzyskać odpowiednie brzmienie – również te wzorowane na analogowym. Rezultaty tych prac wyglądają różnie. W szczególności pierwsze próby stworzenia wirtualnych wzmacniaczy trudno uznać z perspektywy czasu za zadowalające. Na szczęście dziś, obok nieudanych kopii, można spotkać presety, w których trudno odróżnić grę opartą na tradycyjnych i cyfrowych układach.
To tłumaczy m.in. znaczną rozpiętość cen poszczególnych produktów. Najczęściej kosztują one kilkuset złotych, choć na rynku dostępne są trzymające poziom niedrogie lub darmowe narzędzia. Warto zaznaczyć, że wiele programów ma budowę modułową, co pozwala na dodawanie wtyczek (plug-in). Do niektórych można dokupić także sterownik nożny, umożliwiający zmianę ustawień.
Co poza samą symulacją wzmacniacza?
Wśród podstawowych funkcji cyfrowych symulacji należy wymienić nie tylko naśladowanie wzmacniaczy, ale również: kostek, procesorów, głośników, mikrofonów studyjnych oraz scenicznych. Każdy z tych elementów bezpośrednio wpływa na dźwięk, a uzyskany efekt jest wypadkową poszczególnych części układu. W dodatku każdy można w odpowiedni sposób definiować. Nie chodzi tu tylko o możliwość wirtualnego nastawienia gałki gain czy middle, ale również „określenia położenia” mikrofonu względem membrany – tak jak to czynią inżynierowie dźwięku w salach koncertowych i studiach nagrań. Dzięki temu można pobawić się brzmieniem – znaleźć własne lub odtworzyć styl ulubionych wykonawców.
Kompletując cyfrowy zestaw nie można zapominać o osprzęcie – interface’ie audio (dla poprawnej komunikacji instrumentu z komputerem), a także o głośnikach czy słuchawkach. Nawet najlepsze, płatne oprogramowanie nie da satysfakcjonującego efektu, jeśli nie będzie na czym go odsłuchać.
Wszystko to sprawia, że komputer jest dziś jednym z podstawowych narzędzi gitarzysty. Z jego pomocą można swobodnie ćwiczyć, nagrywać oraz poszukiwać nowych rozwiązań we własnych czterech ścianach. Z drugiej strony, aby otrzymać brzmienie jak z lampowego wzmacniacza, najłatwiej jest… kupić lampowy wzmacniacz.
Podsumowanie:
- Symulacje wzmacniaczy rozwiązują szereg problemów dnia codziennego gitarzysty.
- Pozwalają na swobodną zabawę muzyką, w tym testowanie różnego rodzaju ustawień.
- Przykładowe oprogramowanie: GuitarRig Pro, AmpliTube, POD Farm, LePouPlugins, PeaveyRevalver, BiasAMP.